To duet elektryzujący każdego fana piłki nożnej. Przyspieszony finał Ligi Mistrzów. „Wątkiem dzisiejszego wieczoru w Teatrze Marzeń będzie wybitne dzieło sztuki z akcentem dramaturgii. Pojawią się gwiazdy największego formatu. Obowiązują stroje galowe!” - tak powinna brzmieć zapowiedź rewanżowego starcia między Manchesterem United, a Realem Madryt. Sir Alex Ferguson kontra Jose Mourinho. Dwaj przyjaciele. Dwóch wielkich gigantów. Prawdziwa perła w koronie.
Na pierwszy
plan nasuwa się zlekceważenie uwag Fergusona. Dwóch asów w drużynie tego
szkoleniowca, którzy na własnym podwórku radzą sobie całkiem nieźle. Mimo to,
Rafael i Jones ewidentnie nie przyłożyli się do zadania domowego. Ten pierwszy
kompletnie nie poradził sobie z Ronaldo. Wyższość Portugalczyka nad Brazylijczykiem
w skutkach widoczna była tak jak meteoryt w Czelabińsku. Z tym, że Real może
mówić o niewypale, a Manchester o szczęściu. Ten drugi niekiedy zbyt
rozkojarzony. Kilka razy w łatwy sposób ośmieszony przez byłego gwiazdora
United, pozwolił na zejście do środka stwarzając przy tym spore zagrożenie pod
bramką Davida de Gei.
Młody
Hiszpan zamknął usta wszystkim krytykom. Z minuty na minutę, z meczu na mecz,
prezentuje się coraz lepiej. Remis sprzed 3 tygodni koledzy zawdzięczają jemu.
Oprócz przepięknej
parady, kiedy strącił piłkę na słupek po strzale Fabio Coentrao, miał jeszcze
kilka innych interwencji najwyższej klasy.
Powrót Cristiano
Ronaldo na Old Trafford będzie jednym ze smaczków tego wieczoru. Były
wychowanek sir Alexa nie ukrywał sentymentu jakim wciąż darzy Manchester. Mimo
strzelonej bramki dla Realu w pierwszym meczu, Portugalczyk tak jak
zapowiedział tak zrobił - nie okazywał przesadnie swojej radości. Po środowym
meczu zjawił się w szatni United, z kolei Fergusona kusiło by wrzucić go do
kosza na pranie i wywieźć z powrotem do Anglii. Teraz Szkot sprawę ma ułatwioną
i Ronaldo jest na wyciągnięcie ręki.
Pierwsze
starcie na Santiago Bernabeu zakończone remisem 1:1 w pełni nie zobrazowało nam
tego czego możemy się spodziewać. Możemy zobaczyć Ramosa w groteskowo dużych
butach, niedopasowanym ubraniu i sztucznym nosie w kształcie czerwonej kuli,
albo sędziego z kukułką na plecach, dzięki której przedwcześnie nie użyje
gwizdka. A może ujrzymy Rafaela, który kręci się jak monstrualny wir wodny? Z
tym, że nie sama siła Coriolisa, a bajeczny Ronaldo będzie miał wpływ na jego kierunek
wirowania. Oczy całego piłkarskiego świata skierowane będą również na
szybkostrzelny karabin maszynowy RVP. Tylko pytanie brzmi - jaki rodzaj broni
palnej przygotuje i czy starczy naboi w magazynku? Na te i inne pytania
odpowiedź zobaczymy 5 marca.
0 komentarze: