Polska policja to obiekt narzekań, skarg i wyzwisk. Nikogo nie dziwi dlaczego tak jest, a argumentów potwierdzających tezę, że Polscy policjanci są gorsi od Brytyjskich ciągle przybywa. Mandat za przejście przez tory w niedozwolonym miejscu lub czerwona lampka na pasach to codzienność, która wydaje się drastyczna w konsekwencjach. Tzw. ambrozja dla polskich służb, ukrytych za rogiem, by po chwili wlepić Ci mandat.
Kara za przejście na czerwonym świetle z pewnością zdziwiłaby każdego Brytyjczyka. Ten czyn nie jest objęty żadnym paragrafem, a policjant popełniający to przestępstwo kilkakrotnie zrobił to na moich oczach. Przez pasy przechodzisz na własne ryzyko. Ty decydujesz o własnym zdrowiu.
Przykład, który mówi nam jak wygląda brytyjska policja to scena polskiego serialu 'Londyńczycy'. Młody chłopak, polak przebywający na wagarach, od niedawna mieszkający za granicą, u kogoś przed domem zauważa telewizor. Jako, iż fan piłki nożnej nie mający możliwości oglądania ulubionej dyscypliny sportowej, postanawia pójść z nim do domu. Nie mogąc odnaleźć się w nowym mieście, spotyka dwóch policjantów. Od razu myśli o najgorszym. Boi się, że zostanie posądzony o kradzież, a przy okazji wyjdzie na jaw, że urwał się z lekcji. Nie codziennie spotyka się dziecko z telewizorem w rękach. Tym bardziej, że z największym trudem przychodzi mu uniesienie go. Chłopak przerażony tym co wydarzy się dalej ze wszystkich sił próbuje jakoś się wytłumaczyć by uniknąć konsekwencji. Szybko jednak dowiaduje się, że policjanci jedynie oferują mu pomoc. Został bezpiecznie odprowadzony do domu i to mundurowi na zmianę sprawdzali ciężkość telewizora. Rodzice widząc w drzwiach chłopca, który został przez nich oddelegowany, wymyślali już jaką karę wymierzą swojemu dziecku za dokonane wybryki. No bo jak to? Ale policja?
Opisując pracę policji nie mogłem przejść obojętnie obok pewnej historii, która zawładnęła internetem. Obejrzyj.
Patrol pilnujący porządku na autostradzie zauważył ciężarówkę, która zatrzymała się w niedozwolonym miejscu. Zgodnie z procedurą wypisali mu mandat za niedozwolone parkowanie. Kierowca nie znał języka angielskiego i zdenerwowany całą sytuacją próbował łamaną angielszczyzną wytłumaczyć, że nie rozumie, dlaczego jego postój to problem. 'Rusia, Turcja, komplet europa - noł problem. England problem'. Wymachiwał przy tym nożem, którym wcześniej obierał w samochodzie ziemniaki na obiad. Patrol nie mogąc porozumieć się z Polakiem wezwał na pomoc policjantów z drogówki. Jednak i oni nie mogli dojść z kierowcą do porozumienia. Na koniec z nerwów rozpłakał się. Policja chcąc uspokoić kierowcę i wytłumaczyć mu, że chcą tylko wypisać mandat, postanowiła zaprowadzić go do radiowozu i połączyć się z tłumaczem. W drodze do wozu policyjnego spadły mu spodnie. Dzięki pomocy tłumacza, wszystko zostało wyjaśnione.
Brytyjska policja jest przyjazna. Tutaj nikt nie jest do nikogo wrogo nastawiony. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie.
0 komentarze: