Kilkanaście godzin temu. Gdy zapadł zmrok i wydawało się, że
już nic tego dnia mnie nie zaskoczy pojawiła się informacja o odejściu
Fergusona z Manchesteru United. Pomyślałem, że to kolejne spekulacje. Przecież
jeszcze nie tak dawno jego słowa brzmiały: „To nie ten czas. Tak szybko się
mnie nie pozbędziecie”. Dlatego, potraktowałem to dokładnie tak jak w przeciągu
kilku miesięcy transfer Lewandowskiego. Mimo, że puściłem to koło ucha to i tak
zaprzątało mi to głowę…
10 rano, słońce rozświetla cały pokój, wiatr przyjemnie mnie
ochładza i nagle już w przedpokoju zdążyła mnie obudzić reakcja mojej
dziewczyny na nagłówek Onetu. Koniec pewnej epoki, kibice płaczą, Ferguson
przechodzi na emeryturę. Wówczas pobiłem chyba rekord Bolta na 100m i zanim
jeszcze wyszedłem z bloków startowych to nie czekałem, aż upewnię się czy to
rzeczywiście prawda.
Szkoda, że mój 6-letni brat nie będzie mógł już zobaczyć sir
Alexa przy linii bocznej. Jego kłótnie z sędziami czy z samymi piłkarzami
przeszły do historii, a przy pomniku na jego cześć powinna powstać marmurowa
paczka gum do żucia. Odkąd pamiętam zawsze był kontrowersyjny. Suszarka
Fergusona zawsze działała bez zarzutu, a każdy kto tego doświadczył jest
szczęśliwcem.
A propo gum… Dziennikarze
Guardiana postanowili policzyć, ile gum zużył Szkot podczas swojego 26-letniego
pobytu na Old Trafford. Wyszła im średnia 10 gum na każde spotkanie, czyli...
14 980 sztuk!
Dzisiaj cały świat żyje tą wiadomością. Aż boje się pomyśleć
co by było gdyby Ferguson miał Tweetera. Chociaż, i bez tego wie, że jest
doceniany przez wszystkich. Nawet przez samego Beniteza czy Wengera. Byli i
obecni piłkarze, a także władze klubu za pośrednictwem internetu wyrazili swoje
podziękowania i uznania. Zrobił to również David Beckham i mimo wielu kłótni na
linii Ferguson – Becks, ten nazwał go największym menadżerem w historii piłki
nożnej.
Wspomnienia…
Otwarty konflikt.
Beckham przyznał, że najbardziej zabolały go słowa Fergusona o braku lojalności
wobec United. Wybuch emocji nastąpił w szatni po meczu ligowym z Arsenalem.
Ferguson winą za utratę gola obarczył właśnie Beckhama. Zawodnik nie mógł tego
dłużej znieść i odpowiedział przekleństwem. – Na podłodze leżał but. Szef był wściekły,
machnął nogą i kopnął go. Poczułem ból nad lewym okiem, gdzie trafił mnie ten
but. Czułem, że ociekam krwią. Rzuciłem się na szefa. Nie wiem, czy
kiedykolwiek w życiu tak całkowicie straciłem panowanie nad sobą. Paru
chłopaków wstało. Najpierw chwycił mnie Giggs, potem Gary i Ruud van
Nistelrooy. Nagle przerodziło się to w jakąś szaloną scenę z filmu
gangsterskiego: oni mnie trzymali, a ja chciałem dopaść szefa. Moja furia
trwała nie dłużej niż minutę. Uspokoiłem się trochę, a personel medyczny
zatamował krwawienie. Ubrałem się i poszedłem do wyjścia. Szef mnie przeprosił
i powiedział, że nie chciał tego zrobić. Nie zareagowałem – opisywał całą scenę „Becks”.
Ferguson o całym zajściu: "To był dziwaczny incydent.
Jeśli próbowałbym 100 lub milion razy to pewnie nie udałoby mi się tego
powtórzyć".
Zaraz po swoim ślubie pojechał na mecz, a następnego dnia
wybrał się ze swoją drużyną by przygotowywać się do starcia z Realem Saragossą.
Nie da się ukryć, że w dużej mierze decyzją którą podjął była uzależniona od
jego żony, której nie poświęcał zbyt wiele czasu. Ma zamiar to teraz nadrobić…
Jak się okazuje czasami lepiej jest opuścić stadion na jakiś
czas przed końcowym gwizdkiem. Młodszy brat Fergusona tylko dlatego, że tak
postąpił uniknął tragedii podczas której zginęło 66 osób. Miało to miejsce w
trakcie meczu Celticu z Rengersami.
Ferguson jest przeciwnikiem alkoholu, sam bardzo rzadko
pije, a gdy to już robi to ma ku temu ważny powód. Gdy przyłapał swoich piłkarzy
w jednym z barów na piciu, wściekł się tak bardzo, że podczas „wykładu”,
którego im wtedy udzielał, chwycił za butelkę Coca-Coli i rozbił ją o ścianę,
oblewając przy tym wszystkich zebranych przy stoliku.
Tak dla porównania i uznania największej wyższości Fergusona
można powiedzieć, że w przeciągu prawie 27 lat w Realu Madryt było 24
innych trenerów. Szkot więcej razy wygrał
ligę niż Chelsea, Manchester City i Tottenham razem wzięte.
Przykre jest to, że ktoś teraz tylko będzie się starał
zastąpić Fergusona. Tego człowieka się nie da się zastąpić, a próbując porównać
go do kogoś innego - widzę tylko jedną osobę - Fergusona.
Kto wie czy, gdyby nie czerwona kartka dla Naniego, która
przesądziła o dalszych losach rywalizacji z Realem, nie była decydująca jeśli
chodzi o to co teraz robiłby Ferguson. Może szykowałby się na wielki finał Ligi
Mistrzów z Bayernem Monachium na Wembley?
Pytanie do Fergusona:
"Gdyby wszedł pan do pokoju, w którym jest Victoria Adams i Arsene Wenger,
a w rewolwerze miałby pan tylko jeden nabój, to na kogo by pan go zużył?"
Sir Alex po krótkim zastanowieniu: - A nie mógłbym mieć dwóch naboi?
Sir Alex po krótkim zastanowieniu: - A nie mógłbym mieć dwóch naboi?
Za prasą też nie przepada. Kiedy jakiś dziennikarz spytał go,
co ma zrobić, żeby poprawić współpracę. Szkot odparł mu: "Spróbuj
umrzeć".
Nie tak dawno Ferguson o swoim przejściu na emeryturę: „Nie
mam nastroju na emeryturę. Ona jest dla młodych ludzi. Jestem tak cholernie
utalentowanym facetem! Może zacznę
malować, albo coś takiego…”
Podsumowując: sir Alex wcale nie rezygnuje i nie zrezygnuje
nigdy. Podczas gdy dyktować warunki będzie jego następca, a prawdopodobnie jego
rodak (którego zresztą sam wybierze) każdy ruch i każdą decyzję będzie
nadzorował tak jak robił to do tej pory.
0 komentarze: