Pierwszą pracą którą podjąłem za granicą, była praca w pakowalni owoców w miejscowości Chartham. Praca nie należała do ambitnej, ani do pracy moich marzeń, natomiast byłem szczęśliwy gdy dowiedziałem się, że jestem przyjęty. Firma organizowała transport do pracy z tego względu, iż w miejscowości w której przebywam pracuje większość osób. Dojazd do pracy polegał na tym, że wieczorem dostawałem sms’a, który zawierał następujące informacje: o której godzinie zaczynam pracę, o której godzinie jest wyjazd, na jakim stanowisku pracuję oraz nazwiska osób z którymi przyjdzie mi danego dnia jechać, w zależności od tego czy firma organizuje transport busem czy z pracownikiem, który posiada samochód. Dojazd kosztował każdego 3 funty w jedną stronę. Brak sms’a oznaczał, iż mam dzień wolny, natomiast rzadko mogłem cieszyć się tą informacją, ponieważ zazwyczaj osoba wysyłająca sms’y, wysyłała je do 20:00, a zdarzyło się kilka razy poinformować mnie o tym, że następnego dnia idę do pracy o godz. 22:32. Z Margate wyjeżdżaliśmy przeważnie o 4:00, natomiast jeżeli chodzi o dojazd z osobą pracującą była to sprawa indywidualna każdego kierowcy. Praca znajdowała się dość daleko od mojego miejsca zamieszkania, a czas przejazdu to ponad godzina drogi. Do tej pory każdy tam pracujący boryka się z pytaniem 'dlaczego wyjeżdżamy tak wcześnie skoro pracę zaczynamy o 6:00'?
Praca sama w sobie nie należała do ciężkiej i myślę, że najbardziej dobijające było to, że idąc do pracy, nie wiedziałem o której stamtąd wyjdę. Opowiadałem o tym kilku znajomym i zawsze gdy to sobie przypominam, zastanawiam się czy to miało miejsce naprawdę, ponieważ z takim niedowierzaniem lecz dystansem patrzę na to do dnia dzisiejszego. Zdarzyło się, że zaczynając pracę o 6:00 rano po prostu wyszedłem z niej o 1:30, w nocy. W porównaniu z innymi osobami, które czekały na busa okrągłą godzinę, a kolejną wracali, miałem bezpośredni transport do domu. Co było w tym jednak najbardziej zaskakującego? Chyba jednak nie to, że przepracowałem 19 godzin jednego dnia, a raczej fakt, że wracając do domu otrzymałem sms’a informującego mnie o tym, że mam przyjść do pracy na 6:00, a bus czekający na wszystkich pracowników wyrusza równo 3:50. Musiałbym być niespełna rozumu by pójść do pracy tym bardziej, że w domu byłem 2:30, a więc miałbym niewiele ponad godzinę.
Niejeden Rosjanin na moim miejscu poszedłby do pracy z uśmiechem na twarzy i jeszcze by im podziękował za to, że oferują mu tak dużą ilość godzin :-) Kilkakrotnie byłem świadkiem zdarzenia, gdyż przychodząc rano do pracy zastawałem osobę, która spała na siedząco, oparta o ścianę, ponieważ na godzinę do domu, po prostu nie opłacało się wracać...
Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem jest szukać poprzez agencje pośrednictwa pracy. Na przykłąd ostatnio moja znajoma dzięki tej agencji MG Solutions znalazła na prawdę ciekawą i co najważniejsze dobrze płatna pracę. Także nie ma się co poddawać!
OdpowiedzUsuńPierwszą pracę zawsze się zapamiętuje :) Ja całkiem niedawno rozpoczełam swoją pierwsza pracę, od razu po studiach - ale udało mi się to tylko i wyłącznie dzięki agencji pracy, MG SOLUTIONS :) Mam świetne warunki zatrudnienia i robię to, co zawsze chciałam.
OdpowiedzUsuń